środa, 12 września 2012

Niespodziankaa !!

Hejjjj !!!!
Kochane Dziękuję Wam za te 2000 wejść. Serio z całego serducha Wam DZIĘKUJĘ !! Jest to dla mnie naprawdę BARDZO DUŻO ! Mam nadzieję, że będzie następne 3000, 4000 itd....
Aaaa.... Mam dla Was niespodziankę ! Mam nadzieję, że będzie się Wam podobała. Jest to mojego autorstwa.

Oto ona :



                                                    Imagin o Louisie.

[ T.I. ] - Twoje imię.
[ I.M.T.S. ] - imię męża Twojej siostry ( przypuśćmy, że masz )
[ I.T.S. ] - imię Twojej siostry.

Dokładnie 4 tygodnie temu, w czwartek urodziła się moja siostrzenica - Tiffany. Duże niebieskie oczka, czarne włoski, po prostu jest śliczna, nie umiem jej inaczej określić.
Za dwa dni mają być jej chrzciny. Jej chrzestną matką została moja druga siostra, a chrzestnym kuzyn [I.M.T.S.].


                                               *************************
Na następny dzień poszłam do galerii kupić jakiś prezent dla Tiffany, bo nie wypadało,żeby ciocia przyszła bez prezentu. Postanowiłam kupić duużego misia, dwie pary śpioszków i parę zabawek.
Nadszedł dzień chrzcin. Uroczystość w kościele miała zacząć sie o 13, więc jeszcze rano poszłam do sklepu z zabawkami, gdyż poprzedniego dnia nie udało mi się żadnej kupić. Chodząc po sklepie widziałam maaasę zabawek, ale spodobała mi się tylko jedna - konik na biegunach. Patrząc na niego, od razu przypomniało mi się moje dzieciństwo. Sięgnęłam po zabawkę, gdy w tym samym momencie za głowę konika chwycił jakiś chłopak. Podniosłam głowę i popatrzyłam na niego. Na głowe miał zarzucony kaptur, a na oczach miał ciemne okulary. Z sylwetki miałam wrażenie, że już gdzieś go widziałam, ale nie mogłam sobie przypomnieć gdzie.
- No to jak robimy z tym konikiem ? - spytał.
- Nie wiem, może mają drugiego ? - odpowiedziałam uśmiechając się.
- To spytajmy. - odpowiedział chłopak i pokazał głową na sprzedawcę.
Kiwnęłam głową i poszliśmy. Okazało się, że na magazynie został jeszcze tylko jeden konik. Obydwoje kupiliśmy to co zamierzaliśmy i poszliśmy każdy w swoim kierunku.
Przed mszą w kościele pojechałam do domu mojej siostry sprawdzić czy nie trzeba jej w czymś pomóc. Gdy przyjechałam, okazało się, że wszystko jest ' dopięte na ostatni guzik ' . Msza minęła szybko. Po uroczystości pojechaliśmy do restauracji, w której miało odbyć się przyjęcie. Po przyjęciu wszyscy goście ustawili się w ' kolejce ' do Tiffany i jej rodziców, aby złożyć małej życzenia i obdarować ją prezentem. Postanowiłam postąpić tak samo i stanęłam na końcu ' kolejki ' . Złożyłam małej zyczenia i wręczyła rodzicom torebkę z prezentem, a gdy odchodziłam, wpadłam na jakiegoś chłopaka. Utrzymałam równowagę lecz jemu się to nie udało i upadł na ziemię. Szybko podałam mu rękę. On wstał i otrzepał swoje spodnie.
- Prze... - zaczęłam lecz nie dokończyłam.
Dopiero wtedy zobaczyłam, że osobą na którą wpadłam był Louis Tomlinson. Wytrzeszczyłam na niego oczy i patrzyłam przez chwilę w osłupieniu, lecz on po chwili przerwał milczenie.
- Hej ! My się juz dzisiaj widzieliśmy. - powiedział uśmiechając się.
- Yyyy... Nie wydaje mi się. - odpowiedziałam trochę zażenowana.
- W sklepie z zabawkami. Kupowaliśmy konika na biegunach.... Ty kupowałaś go dla Tiffany ?
- No tak, a ty dla kogo?
- Też dla niej ! 0 odpowiedział i zaczęliśmy się śmiac.
- Tak w ogóle to Louis jestem. - powiedział i wyciągnął do mnie rękę.
- [T.I.] - powiedziałam i uścisnęłam jego dłoń.
Rozmawialiśmy jeszcze chwilę, a potem udaliśmy się do stołu, gdyż był podawany obiad. Ja usiadłam obok [I.T.S.] , a Louis przy swoich rodzicach. Okazało się, że to on był chrzestnym Tiffany. Po obiedzie wzięłam małą od [ I.T.S.] , włożyłam do wózka i poszłam na spacer do parku. Spacerowałyśmy tak jakąś godzine, a potem Tiffany zaczęła robić się śpiąca. Gdy doszłyśmy mała już spała. Będąc juz przed wejściem do restauracji usłyszałam głos Louisa.
- [T.I.] czekaj !!
Odwróciłam się, połozyłam swój palec wskazujący na ustach, próbując uciszyć chłopaka.
- Co ty tutaj robisz? - spytałam półszeptem, gdy już podszedł do mnie.
- Szukałem was...
- Wiesz co, zaeaz przyjdę, tylko odwiozę małą do [ I.T.S]. powiedziałam.
- Okay.
Po jakichś 5 minutach wyszłam przed budynek i usiadłam na ławce obok Louisa.
- Przepraszam, za to że przedtem wpadłam na ciebię. - powiedziałam i spuściłam wzrok na dół.
- Przestań! Nawet nic mi się nie stało.- odpowiedział i uśmiechnął się.
- Ale z grzeczności wypada ! - odpowiedziałam i odwzajemniłam usmiech.
Zaczęliśmy się śmiać, a potem długo rozmawialiśmy. Gawędziło nam się tak miło, że nie zauważyliśmy, że jest już 19 i imreza się już kończy. Podczas rozmowy wymienilismy się numerami. Od czasu imprezy codziennie do siebie pisaliśmy i dzwoniliśmy. Miesiąc potem Lou poprosił mnie, żebym została jego dziewczyną.


                                           ***** Rok później *****
Był 22 sierpnia, dzień w którym obchodziliśmy naszą pierwszą rocznice odkąd jesteśmy razem z Louisem. Z tej okazji Lou zaprosił mnie do restauracji, na kolację. Spędziliśmy miły wieczór. Gdy jechaliśmy do domu droga była pusta, tylko raz na jakiś czas jechało jakieś auto. Lou zaczął jechac co raz szybciej gdy nagle zza zakrętu wyjechał tir. Louis nie zdążył wychamować i wjechaliśmy w drzewo.


                                            **** Kilka dni później ****

Obudziłam się dopiero w szpitalu. Z wypadku pamiętam tylko to jak, zza zakretu wyłonił się wielki tir. Nie chiałam już o tym myśleć. Usiadłam na łóżku i zaczęłam się rozglądać po sali. Wokoło mnie były same łóżka, wszędzie było biało. Zauważyłam, że mam na lewej ręce gips i mnóstwo bandaży po całym ciele. Szukałam Louisa, ale nie było go na sali. Przez uchylone drzwi usłyszałam głos Harry'ego, Zayna, Liama i Nialla. Zeszłam z łóżka i poszłam na korytarz. Zobaczyłam tak Nialla, który przytula Hazzę.
- Gdzie jest Louis ?! - spytałam zszokowana.
- [ T.I.] nie denerwuj się. Powinnaś teraz odpoczywać. - powiedział Zayn i zaczął prowadzić mnie  do sali.
- Gdzie on jest ?! - zaczęłam krzyczeć.
Chłopcy nic nue dopowiedzieli, patrzyli tylko na mnie i nic nie mówili.
- Do cholery ! Powiedzcie mi gdzie on jest !!
- Louis... On.... On nie żyje... Nie przeżył... Umarł parę godzin po przyjeździe do szpitala. Robili wszystko co w ich mocy, żeby go uratować, ale nie udało sięim... - powiedział Liam ocierając łzy. - Zostawił to, kazał ci przekazać. - powiedział podając mi karteczkę.
Czytając, nie mogłam przestać płakać. Nie mogłam uwierzyć, że mojego Louisa już nie ma, że nigdy już go nie zobaczę, nie usłyszę jego głosy..... Już NIGDY... Zostaną po nim tylko wspaniałe wspomnienia....

" Pamiętaj, że zawszę Cię kochałem. Nawet teraz , gdzy mnie przy Tobie nie ma, dalej Cię Kocham i jestem przy Tobię. Zawsze będę nad Tobą czuwał. Kiedyś się spotkamy. 
                                                                                                  Twój Louis Xxxxxxxxx " 


                                          ***** Miesiąc później *****
Minął już miesiąc, a ja dalej nie mogę się z TYM pogodzić. Postanowiłam się przejść, spróbować zapomnieć. Wzięłam ze sobą list od Louisa. Doszłam nad rzekę. Poszłam na most, wyciągnęłam list i usiadłam na barierce. Spuściłam nogi i zaczęłam czytać.
"..... Kiedyś się spotkamy..." - czytając te słowa popatrzyłam w dół. Woda była rwąca. Fale odbijały się od skał, które były w wodzie.  ".... Kiedyś się spotkamy... " Ta myśł nie dawała mi spokoju. Postanowiłam. Nie chciałam, żeby to ' kiedyś' trwało tak długo. Puściłam się barierki i wpadłam wprost w szlejące fale. Moje ciało nie wypłynęło na wierzch, ale udało mi się... W końcu się spotkaliśmy.



 ________________________________________________________________________________

Koniec smutny, a za razem wesoły.
Piszcie w komentarzach czy się podobał...
Może jeszcze jakiś napiszę....

Buziakii : ***

~ by Iwonaa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz