Dni w szpitalu mijały szybko. Ostateczna diagnoza wykazała, że nie mam złamanego kręgosłupa, ale żeby nie być ' skazanym ' na wózek musiałam podjąć się rehabilitacji. Miałam dwie do wyboru. Jedna miała trwać 2 miesiące i była tańsza, a druga tydzień, ale była o wieeele droższa. Wybrałam tą drugą, ale miałam niestety tylko 2 tygodnie na uzbieranie 200 tys dolarów. Powiedziałam o tym Harry'emu ....
Po tygodniu podjęcia decyzji przeczytałam w pewniej gazecie, że One Direction organizują koncert charytatywny, za 4 dni, z którego pieniądze przeznaczone będą na moja rehabilitacje. Zszokowana, od raz zadzwoniłam do Harolda.
- Halo? - odebrała zaraz po pierwszym sygnale.
- No hej. Mógłbyś mi wytłumaczyć to wszystko?
- Emm... Ale co? - odpowiedział zdziwiony.
- No ten cały koncert.
- Noo... To był pomysł chłopaków.Tak się przejęli, że umieścili w necie ogłoszenie o tej akcji.
Przez chwile zamilkłam. Poczułam jak łzy spływają mi po policzkach. To były łzy szczęścia.
- Ojej ! Kochani są! - odpowiedziałam przez płacz.
- Ekhm, ekhm. - zakaszlał.
- Mmm... Ty też!
- No, od razu lepiej.
Rozmawialiśmy jeszcze jakąś godzine, a później poszłam spać, bo byłam bardzo zmęczona.
Rano, gdy się obudziłam myślałam, że cały czas śnie. Przy łóżku siedzieli moi rodzice i moja kochana, młodsza siostra - Kasia. Nie widziałam się już z nimi jakieś pół roku. Byłam zbyt zajęta. Zawsze, gdy było mi smutno wyciągałam zdjęcie Kasi i od razu było mi weselej.
- Witaj kochanie! - powiedzieli rodzice.
- Heej ! - krzyknęłam radośnie.
- Julka, nic cie się nie jest? - zapytała Kasia.
- Nie kochanie.
- To dobrze. - powiedziała i przytuliła się do mnie.
- Kochanie mamy dla ciebie niespodzianke. - powiedział tata i poszedł otworzyć drzwi.
Do sali wszedł Harry z wielkim bukietem czerwonych róż ( były moimi ulubionymi kwiatami ), za nim weszła Roksana z Liam' em, Alice z Niall'em, a za nimi Zayn i Louis.
- Jejuu! - krzyknęłam.
- Heej ! - powiedzieli wszyscy razem.
- Jak tam z twoim zdrówkiem ?- spytał Louis.
- Coraz lepiej. - odpowiedziałam i wtedy podszedł do mnie Harry i pocałował mnie.
- Ejj! Zaczynam się robić zazdrosny. - powiedział Lou.
- Hahaha ! Nie masz o co. Buźka. - powiedział Harry.
- Ekhm, ekhm... - zakaszlałam.
- Kotku nie gniewaj się.
- No ok.
Jeszcze przez jakieś dwie godziny rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Zauważyłam, że moja rodzinka polubiłam się z chłopcami. Kasia cały czas siedziałam Harry'emu na kolanach. Wyglądali razem tak słodko. Postanowiłam zrobić im zdjęcie i wstawić na Facebook'a. Podpisałam je tak :
" Moje dwa NAJWIĘKSZE słooodziaki. Całuję Xxxxxxx. "
Około 16 wszyscy poszli do domu.
Ten tydzień należał do bardzo udanych. Okazało się, że pojutrze dostanę wypis, ale nie będę mogła sama chodzić tylko będę jeździć na wózku do czasu rehabilitacji. Ucieszyłam się, że w końcu wrócę do domu. Od razu napisałam SMS-a do Harry'ego.
" Kochanie pojutrze wypisuję mnie ze szpitala. Całuję Xxxxx. "
"Jeezuu! Ale się ciesze! Buziakii Xxxxx" - odpisał.
Później wysłałam tego samego SMS-a do Alice i Roksany, i poszłam spać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz